W Władcy Pierścieni i Hobbicie krasnoludy odgrywają dość centralną rolę: kierują całą fabułą Hobbita i znaczną częścią Bractwa koncentruje się na Morii, twierdzy krasnoludów.
Widzimy rozproszone wzmianki o wciąż istniejących królestwach krasnoludów, ale nigdzie w trylogii nikt nie rozważa wezwania krasnoludów na pomoc.
W filmie Gimli jest widziany jako pierwszy z 2-3 innymi krasnoludami na radzie Elronda, do których nie ma wzmianki (przynajmniej w filmach).
W pełni spodziewa się znaleźć swojego kuzyna i inni krewni żyją i mają się dobrze w Morii, mimo że nie żyją już od jakiegoś czasu (rozkładanie się na szczątki czysto szkieletowe zajmuje DŁUGO, zwłaszcza gdy jesteś zamknięty w kopalni ze stałą temperaturą i bez elementów walczyć). Oznacza to, że komunikacja między królestwami krasnoludów jest rzadka, miesiące lub lata bez wiadomości nie są nieoczekiwane.
Po zebraniu tego wszystkiego:
- Wiele krasnoludów umiera w trylogia i prequel.
- Nikt nawet nie rozmawia o wzywaniu krasnoludów do pomocy przeciwko Sauronowi.
- Krasnoludy nie komunikują się ze sobą często.
- Widać, że Gimli NIE wraca do swojego ludu po trylogii.
To wskazuje mi, że Gimli jest, jeśli nie ostatnim, jednym z bardzo niewielkiej liczby pozostałych krasnoludów.
Czy Tolkien kiedykolwiek o tym dyskutował?