W SG-1 spotkaliśmy Tollana. Po przeszczepieniu z Ziemi nigdy nie przeszli przez „ciemny wiek”, a zatem technologicznie wyprzedzają nas co najmniej o 200 lat.
W swoim pierwszym wyglądzie demonstrują technologię, która pozwala im na przechodzenie przez ciała stałe , urządzenie wielkości dłoni, które może komunikować się z ludźmi odległymi o lata świetlne i jest akceptowane przez Nox jako pozorne równe sobie (jeden z Nox podróżuje na Ziemię, odkrywając swoje gwiezdne wrota, aby je odzyskać).
W swoim drugim pojawieniu się demonstrują zdolność wyłączania wszystkich broni (energii i pocisków, choć prawdopodobnie nie do walki wręcz) noszonych przez Goa'uldów i Tau'Ri. Pokazują, że potrafią stłumić symbionta (pozwalając człowiekowi mówić swobodnie), całkowicie go usunąć (utrzymując żywiciela i symbionta przy życiu) itd. Pokazują również, że mają „Wielkie, trąbiące działa kosmiczne, które zestrzeliwują statki-matki”, jak to ujął Jack O'Neill.
Po trzecim pojawieniu się zostają zniszczeni. Przez Goa'uldów. Statki-matki opracowały „nowe tarcze”, które sprawiły, że ich działa jonowe (wcześniej zdolne do zniszczenia tych statków jednym strzałem) były całkowicie bezużyteczne. Ponad dwa miesiące później, kiedy SG-1 powstrzymał ich od spełniania żądań Goa'uldów o bomby zmieniające fazę (zdolne do penetracji tęczówki), zostały zmiecione z twarzy Tollany i nigdy więcej ich nie widać (w przynajmniej w głównej serii mogli pojawić się ponownie w spin-offach lub powieściach).
Czy kiedykolwiek wyjaśniono, w jaki sposób udało im się zniknąć? Ich technologia była tak zaawansowana, że całkowicie lekceważyli Goa'uldów („Jesteśmy ich świadomi. Nie współdziałamy.”) I oczywiście nie stracili wszystkich możliwości rozwoju wojskowego (działa jonowe są wystarczającym dowodem na to, że że). Wydaje mi się więc całkowicie zastanawiające, że mogą przegrać, zwłaszcza że wydaje się, że przegrali aż do unicestwienia w ciągu mniej niż 24 godzin.